— Bo czepiasz się wszystkiego, szczypiesz złośliwie i jesteś czerwonych przekonań jak rewolucjonista.
— Że też ty dotąd nie nabrałaś zielonego pojęcia o tem, co to jest rewolucjonista!
— A wszak Jurek wczoraj w tak interesujący sposób tłumaczył nam wszystkie odcienie różnych grup sejmowych i rozgałęzienie partyj.
— Tak, ale panna Lili cały czas, gdy ja wykładałem, niańczyła kota i wiązała mu kokardki nad uszami. Żeby ten Gałganek raz gdzie kark skręcił! Rozerwały psy zeszłego roku poczciwego Milona, co tak umiał być użytecznym, łowiąc myszy, a tego darmozjada żadna katastrofa dosięgnąć nie może.
Jerzy nie znosił angory od czasu jak udusił mu oswojoną kawkę.
— Czemu ty się zawsze czepiasz mego Gałganka? Udusił ci kawkę, ale gdy dostał za to w skórę, nie tknie teraz nawet pieczonego kurczątka, póki nie położę przed nim.
— Nie za kawkę nie znoszę go, ale za to, że to typ próżniaka i narzędzie rozpróżniaczania ludzi. Ile ty godzin dziennie przepróżnujesz, tuląc to bydlę i zanurzając ręce w jego kędziory!
— Trudno cały dzień pracować! Ty grywasz w tenisa po kilka godzin dziennie…
— Z wyjątkiem pory żniw…
— Choćby, a przecież z twego grania w tenisa ludzkość nie ma żadnego pożytku!
Strona:Maria Bogusławska - Młodzi.djvu/98
Ta strona została uwierzytelniona.