Ta strona została uwierzytelniona.
Rykną ogniem lwy warneńskie,
Z coraz bliższej rażą mety.
Aż jak piorun rozkaz huknie:
— Do ataku! Na bagnety! —
Schyliły się czarne kaski,
Czarne kaski, orły złote —
Runą naprzód Lwy warneńskie,
Z bagnetami na piechotę.
A jenerał nasz Prądzyński
Z konia swego skacze śmiele,
Chwyta bagnet, pieszo idzie
Z bataljonem swym na czele.
Widzi żołnierz, że wódz drogi
Sam się rzuca w bitwę krwawą.
— Hura! — krzyknie — na Moskali!
I odparli wroga z sławą.
Tam Chrzanowski dzielny zginął,
Tam Krasicki poległ śmiały —
Lecz Warneńskie lwy na placu
Trupem legły — i zostały!