Strona:Maria Konopnicka-Śpiewnik historyczny.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

I spełniła się ta klątwa,
I ta matka jest pomszczona.
Przeszły lata; a Paszkiewicz
Cztery dni w męczarniach kona.

Obstąpiły czerńce wkoło,
Dymem popy kadzą łoże...
Cztery dni Paszkiewicz kona —
Kona — a skonać nie może!

Aż zaszepcze schrypłym głosem:
— Szukać... gdzie jest Zawiszyna?...
Gdzie ta matka, com jej stracił —
Jedynaka... stracił... syna! —

Jej to klątwa mnie dotknęła,
Ona tylko odkląć może...
Niechaj przyjdzie — niech przebaczy...
I na śmierci upadł łoże.

Weszła. Anioł tak wstępuje
Do piekielnych mąk otchłani...
Zrywa się Paszkiewicz z jękiem,
— Przebacz, matko! Przebacz pani! —

A ta Polka — chrześcianka —
Rzekła: — Niech ci Bóg przebaczy! —
A Paszkiewicz skonał wtedy —
Skonał krwawy herszt siepaczy.