Ta strona została uwierzytelniona.
Do Janowa wpadł jak burza,
Co to dęby wali,
I wypędził z swymi zuchy
Cały pułk Moskali!
Zaś się rzucił, jako wicher,
Stanął w Bodzechowie,
Umykała mu się z drogi
Moskwa, co się zowie.
Aż po wielu go potyczkach
Chwycili Moskale,
I w Radomiu rozstrzelali,
Przy zamiejskim wale.
Dzień Wigilii, dzień grudniowy
Ponad miastem wschodzi...
Rzekł Chmieliński: Żegnaj Polsko!
Chrystus nam się rodzi!
Zagłuszyły wnet te słowa,
Strzały z karabinu...
Ale Polska gdzieś odkrzykła:
— Żegnaj, drogi synu!