Ta strona została uwierzytelniona.
Gdzie te ręce, co wieść miały
I do boju i do chwały?
— Klęska! Klęska! — Już Moskali
Czerń się na nas cała wali,
Już się chaty palą wioski...
— Gdzieżeś panie Taczanowski?[1]
W huku bitwy, w dymie, w jęku,
Sztandar jeszcze wznosząc w ręku
Stał chorąży. Przy nim śmiała
Młódź się Moskwie opędzała.
Chwilę wiał tak orzeł biały,
I pogonie chwilę wiały,
A gdy Moskwa już dociera,
Nagle młodzian sztandar zdziera...
Złamał drzewce, ucałował,
Drogie szczęty jak skarb zwinął,
I na sercu mężnem schował,
Wpadł na bagnet — i tak zginął.
- ↑ Wyszedł za granicę.