Stara Pawłowa podpiera spracowaną ręką twarz wyschłą, zwiędłą, kiwa przez chwilę głową w czerwonej kwiecistej chuście i tak mówi:
Był raz król taki, co miał wielkie królestwo, wszelkiego dobra i bogactwa pełne, tylko że w niem złota nie było.
Sale tam były wielkie, sady śliczne, od grusz, od jabłoni czerwieniące zdala, po lasach zwierzyny huk, w ziemi żelaza dość, na powietrzu ptactwo takie, że co jedno odleci, to drugie przyleci, bydła, koni, owiec stada okrutne, nieprzerachowane, po rzekach ryby jakie tylko, i małe i duże, kwiecia też po łąkach mnóstwo dla królewiątek małych, co jedno przekwitnie, to drugie zakwita. Ot, wszelkiej rozkoszy moc wielka! Miasta też były w tem królestwie znaczne i wojska duże po zamkach, po wieżach mocnych i ludu po wsiach dość. Ale król niczem się nie cieszył, tylko ciągle markotny był, że złota niema w jego państwie.
— Cóż mi po tem zbożu, mówił, albo i po tych lasach i po tych rybach w rzece i po tych stadach wielkich, kiedy ja to wszyst-
Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.