Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

tuż przy drabinie owej niskie i licho sklecone drzwi, przez które dolatywał łoskot puszczonej w ruch maszyny do szycia. Na drzwiach naznaczony był Nr. 32.
Ojciec zastukał raz i drugi, gdyż dzwonka nie było, aż wreszcie zgrzytnął rygielek, drzwi się otwarły, a w nich ukazała się wysoka i szczupła postać czarno odzianej kobiety.
Przybyli uchylili kapelusza a ojciec zapytał, czy tu jest do sprzedania obraz, o którym było ogłoszenie we wczorajszym „Kurjerze“. Czarna postać usunęła się, skłoniwszy głowę, i wpuściła przybyłych do izdebki. Była to schludnie wybielona, lecz bardzo niska stancyjka, z klinowatym, wznoszącym się nieco ku okienkowi sufitem, o który dobrego wzrostu człowiek mógł niemal głową trącić. Na pierwszy rzut oka dostrzedz było można w izdebce wielki niedostatek i wielki ład zarazem. Dwa ubogie tapczany, szafka z kuchennym sprzętem, wieszadło z trochą odzieży, mała komódka, na niej lampa, — stanowiły prawie całe jej bogactwo. Pod jednem okienkiem stała we wgłębieniu ma-