gą — przemówił Józio. — Widziałem ja Skargę na obrazie Matejki i powiadam wam, że to był dzielny bardzo człowiek.
— No, to dobrze! jestem Piotr Skarga, który był kaznodzieją i wielu słuchaczy do dobrego pobudził.
— Mieczek śpisz? kolej na ciebie! — zawołał Józio.
A Mieczek na to:
— Wcale nie śpię. Ja sobie obieram Napoleona, cesarza.
— A co znów! Ale nie można! — zawołały dzieci.
— Dlaczego nie można? — pytał Mieczek.
— Bo tobie na imię jest Mieczysław, i musisz sobie Mieczysława obrać — odpowiedział Józio.
— Ja nie chcę! — rzekł Mieczek. — Ja wolę być Napoleonem! Ja tam nic o Mieczysławie nie wiem!
— Tak! — zawołał Józio. — No, to ja za ciebie powiem, ale orzeszków nie dostaniesz.
Wstał z krzesła, wyciągnął rękę i tak mówił:
— Słuchajcie chłopcy i wy panny! To
Strona:Maria Konopnicka - Książka dla Tadzia i Zosi.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.