Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/250

Ta strona została skorygowana.

Oprócz wielkiego balu w municypjum i owego rozgłośnego pikniku na pokładzie Formidable’a a raczej na dwóch połączonych z sobą pokładach francuzkich statków, były jeszcze trzy tańcujące „feerje,” — (niepodobna mi inaczej nazwać tych zabaw, obliczonych na oczarowanie wszystkich naraz zmysłów), — a mianowicie w pałacu Pallavicinich, ks. Centurione i w pałacu Raggio, „Casa Raggio,” jak go tutaj zowią. Właściwie jest to raczej zamek, niż pałac. Zbudowany w średnich wiekach jeszcze na silnym występie skały, większą częścią swych murów zda się zawisać nad morzem i tworzy jeden z najwięcej czarujących widoków zachodniej Riviery.
Zrazu było to orle gniazdo rycerskie, potem klasztor mniszek, przez ostatnią z rodu, nie wiem już jakiej regule oddany; potem zdobycz morskich rabusiów, którzy tu gwałtownie wpadli i nieobronne mury zajęli; poczem znów odbity przechodził gmach ten z rąk do rąk, tracąc tu wieże, tam narożnik, owdzie kawał blanków, zawsze jeszcze przecież i piękny i hardy.
W ostatnich dopiero czasach obecny jego posiadacz Raggio, prezes Italo-Americany, zakrzątnął się około odbudowania tych prastarych murów. Sam znawca pięknego budownictwa, dobrał sobie zdolnego wykonawcę swoich planów i ozdobił pobrzeże genueńskie przepyszną sylwetą zamku, którego naczelne linje dobyto w całej czystości z epoki wielkich natchnień architektonicznych.