Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/287

Ta strona została uwierzytelniona.

mne, surowe; włosy okręcone taśmami, w dwa bicze rzucone po plecach; wzrok obojętny w przestrzeń gdzieś daleką utkwiony, na nogach sandałki z kory.
Panie umilkły, panowie się rozstąpili przed niemi; w tej chwili one tu były damami. Tuż zaraz mała gromadka wyrostków i dzieci. Młoda zakonnica z grubym różańcem u pasa, z przezroczystą, niezmiernie szczupłą twarzą, prowadzi za rękę najmłodsze, któremu matka odumarła w drodze. Ave Maria!...