Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/294

Ta strona została skorygowana.

Non toccare! Non toccare! bo go spłoszyć można!
Ptaszka tego ulepił chłopiec ze starej ochronki „Della Foce,” Luigi, syn kanotjera, który ma tam własną łódkę w przystani. Mówią, że królowa, zwiedzając za bytności tu swojej wystawę, uśmiechnęła się, spojrzawszy na ptaszka. Czy z niego? A broń Boże! Do niego się uśmiechnęła, tak jej się podobał! Luigi robi gest lekceważący. Nie takie on jeszcze potrafi!
Ale najdumniejsi ze swego dzieła są chłopcy z ochronki „Tallota.” Zbudowali oni okręt: z kredy, sznurków, drewienek i drutu, okręt, który ma wszystko, co porządnemu okrętowi potrzebne być może. Maszty, liny, pokład, szalupę na hakach, kotwicę, kajutę kapitana, komin, rudel, kucharza w fartuchu, beczkę, czterech majtków na pokładzie i flagę. Flaga, rzecz prosta, jest w niebieskich, sabaudzkich barwach, a na pękatym kadłubie okrętu wypisane jest imię jego:
„La Regina Margherita!”
Stoją przed okrętem z założonemi za siebie rękami, dumni, milczący, nie dzieląc powszechnej wrzawy i przez ramię patrząc na bzdurne roboty kolegów z „Foce” i z „San Frutuoso;” gościa zaś, który ode drzwi zaraz nie idzie oglądać ich statku, mają wprost za niedołęgę.
Właściwie dobrze oni wiedzą, że królowa uśmiechnęła się do ich okrętu, nie do żadnego