Setną rocznicę urodzin Henryka Marschnera obchodziły świeżo całe zjednoczone Niemcy. W Saksonii wszakże, gdzie się Marschner urodził, gdzie odbył studya prawnicze, które mu się nigdy na nic przydać nie miały, gdzie żył i gdzie tworzył, rocznica ta znalazła najszersze, najgłośniejsze echo.
Drezno przypomina go sobie szczególnie z tych czasów, kiedy roztargniony nieco, bo zakochany w pięknej Maryannie Wohlbrück, doskonałej śpiewaczce, występującej w rolach gościnnych na tamecznej scenie, zjawiał się z batutą w ręku przed dyrektorskim pulpitem w orkiestrze, zastępując coraz częściej zapadającego na zdrowiu kapelmistrza królewskich teatrów, Karola Webera. Zdawało się nawet, w czasie przedśmiertnej podróży Weber’a do Anglii, że Marschner całkiem obejmie obowiązki jego. Ale nie objął.