Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/441

Ta strona została skorygowana.
Młodą synowę za domu progi

Niech zaprząg mułów wytrwałonogi
Niesie za miasto, gdy ta nad niemi
Potrząśnie z lekka lejcy długiemi,
I niech do Chios wiezie z powrotem
Gdzie w gineceum, piękna, szczęśliwa,
To raz purpurą, drugi raz złotem,
Igiełką cenną szatę przeszywa.
I w gronie młodych siedząca służek
Śpiewa i nóżkę stawia toczoną
Na wykładany ambrą podnóżek.

............

— Owóż co z tego zrobiono, przeczytaj najłaskawiej, a przekonasz się, że korektor, widać, źle usposobiony dla autora, a sam znający się na miarach wiersza, poprawia, i zamiast:

I w gronie młodych siedząca służek,

Drukuje:

I w gronie młodych siedząc służących.

Znaczy, lokai, kamerdynerów i t. p. ma siedzieć owa młoda synowica możnego pana! Jest to parodya, obmyślana nie przez zecera! Ale skądże taka niechęć i taka złośliwość podawania mnie na pośmiewisko — nie pojmuję! Ręce opadają i chociaż dźwigam się, jak mogę, ani wiem, do kogo się zwrócić. Ot, za długo żyję i wyraźnie stałem się zawalidrogą.
— Czy pracowałem i jak, pokaże się kiedyś, a wtedy osądzą, czy zasłużyłem na traktowanie, jakiego od warszawskich współziomków doświadczam. Jednej godziny nie straciłem, a zawsze