z myślą zwrócony ku wam; za to dziś odbieram szyderstwa i parodye — lepiej nie mówić.
A oto drugi, z innej sfery działalności.
— „Racz najłaskawiej sprostować wiadomość kroniki „Kurjera“, co do figurki Brodzińskiego, że o żadnej wystawie takowej w Paryżu nic nie wiem i że jeśli znalazła dobre przyjęcie, to chyba w kółku znajomych współziomki naszej, mieszkającej w Paryżu, właścicielki tej małej robótki[1]. Ja myślę, że to także na szyderstwo, wiadomość tę „Kurjer“, wyczytawszy coś w „Bibliotece Warszawskiej“, przesadnie odmienił. Napisałem ja im ostre słówko i po chłopsku!“
I jeszcze, z ostatniego, na tydzień jaki przed śmiercią pisanego listu:
— „Do Galicyi, wyrwałem się, że pojadę, a ci rozkrzyczeli po gazetach... Głupi nie jestem do tyla, żebym nie znał siebie i wagi swojej. Dziwię się więc i podejrzywam, że to pisanie o moim przyjeździe jest pewnym rodzajem ironii, i doprawdy nie radości, a przykrości doświadczam. Za co, za co, za co? Za książeczkę nie bardzo poprawnych wierszów? Nie, to chyba ironia!“
Ale były i inne, bardziej uzasadnione gorycze. Oto urywek listu z r. 1887.
— „Dla Boga, racz się dowiedzieć, co się stało z moim listem do hr. K., czy odebrał go, czy nie
- ↑ Panny Julii Jabłonowskiej.