Strona:Maria Konopnicka - Ludzie i rzeczy.djvu/474

Ta strona została skorygowana.

„...Nie szukaj siebie, bo biada ci, jeśli przy końcu wędrówki znajdziesz to, czegoś szukał. Będzie to próżnia, czczość, zniechęcenie i nuda”...
...Jeżeli ludzie uderzają na ciebie, znak to, że musisz mieć skarb jakiś, który ci chcą wydrzeć, serce, wyższość jakąś, spokój duszy, może niedbanie o nich.
— Szczęśliwy, komu obojętną rzeczą to, za czem się świat ubiega: Znaczenie, i czyja boleść osobista krótko trwa, leczona promieniami przyjaźni!
— Kto się za dni tych rodzi, rodzi się, jak w lesie; a przecież świat nie idzie w cienie; on się przez las ten przedziera, on idzie przez cienie do światła.
— Ci, co dziś broją, za kilka lat będą garścią prochu; nie trzeba na to lat stu, o których myślał Xerxes; rok, dwa, i ulecą z wiatrem. Ale tymczasem ziemia pęka, a wóz losów świata, puszczony z wyżyn, coraz prędzej leci...
Jedyny środek, żeby jeszcze żyć jako tako jest: pracować, nie tracąc nic z pięknych wrażeń z natury i z życia, określić sobie koło i w tem się obracać, kochać, kochać i kochać biednych i cierpiących, a resztą niech się Fatum przedwieczne zajmuje.
— Jeśli ci ludzie mówią: Otośmy obojętni na wszystko, co z zewnątrz przychodzi, to im odpowiedz: Stoicyzm wasz — teatralny: to także ko-