ziemi zakopać. Un tu mądry będzie, na ten kraj, na to miasto będzie rozum miał. To będzie w ten kraj cały rozum, coby bez niego był, i jeszcze ten rozum będzie w ten kraj, co un go Kubuś będzie miał. Czy pan dobrodziej myśli, co to będzie za dość? Zadużo? Nu, pan dobrodziej takie głupstwo nie może myśleć?
Nu, a jak un rozum będzie miał, to un będzie wiedział takich rzeczy, jakie ja nie wiem i pan dobrodziej nie wie. Un może i to będzie wiedział, co wszyscy ludzie dzieci są od jednego Ojca, i co wszyscy ludzie kochać się mają, jak te bracia...
Przyciągnął do siebie napowrót chłopca, a objąwszy jego szyję, pochylił się do zegarmistrza i szepnął:
— Bo to delikatne dziecko jest... sierota jest... bardzo miętkiego serca...
Pogłaskał chłopca po twarzy i dodał:
— Idź, kochanku, połóż się spać, bo jutro do szkoły pójdziesz.
Malec znów szastnął buciętami przed zegarmistrzem, dziada rękę do ust przycisnął i zniknął za ponsową firanką, dzielącą izbę od małej alkowy.
Strona:Maria Konopnicka - Na drodze.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.