Strona:Maria Konopnicka - Na normandzkim brzegu.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

Co je upodobnia najwięcej, to jedna dla wszystkich moda noszenia zarostu.
Moda ma tu, rzecz prosta, oznaczać nie to, co się raz wraz zmienia, lecz to, co właśnie trwa nienaruszenie od dziadów, pradziadów, i nigdy żadnej nie ulega zmianie. Jakoż wszyscy tu rybacy golą starannie wąsy, a z obu stron dolnej szczęki zapuszczają dwie silne kępy dość krótko, równo przystrzyżonych włosów, co im nadaje jakowyś osobliwszy, koźli i faunowski wyraz, do najwyższego stopnia sprzeczny z ich tępem i dobrodusznem spojrzeniem. Zdarza się wszakże, iż kępy te, bez których wogóle niepodobna pomyśleć typowej twarzy normandzkiego rybaka, łączą się i przechodzą w pełną, po dolną wargę sięgającą, w równy kwadrat ściętą brodę.
Elegant, który taki zarost nosi, wygląda z pewnego oddalenia, jakgdyby dolną szczękę w sztywny czarny futerał aż po usta wpuścił, co przy starannie wygolo-