Ta strona została uwierzytelniona.
czone, zdeptane trawy podnosiły się zwolna i czekały rosy. A nad zdobytem polem, jak sztandar zwycięzki, w ognistej łunie zachodu sterczała Stachowa kosa.
Mały żeniec leżał pod tym sztandarem cichy i nieporuszony. Po drodze tymczasem dudnił wózik wdowy, na gwałt zaprzężony przez Chrząsta.