Strona:Maria Konopnicka - Nowele (1897).djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.

wstydziła?.. Czy to Krysta na gościńcu znalazła, abo na pograbkach? Czy to w płachcie ze służby przyniosła?... Gospodarska córka je!... Sama sobie gospodyni je!... We swoim gruncie, we swojej chałupie siedzi! Z matką siedzi!... A wara komu do niej!...
Jakeś na pokrytkę przed ludźmi robić chciał, toś se mógł inszej szukać! Parobczyńskiej dziewki mogłeś sobie szukać! Po komornicach chodzić! Za wiwat tego we wsi je!...
Zatknęła się od gwałtowności słów, uczuć i krzyku.
Parobek stał skruszony, drapiąc się za ucho.
— A dyć mnie tylko o to, co-by nie publikować po wsi!
Na starą buchnęła nowa fala gniewu.
— Co to nie publikować?... Przed kim nie publikować?... Dziada z babą będę w kumotry prosiła?... Brzozową witką dzieciaka ochrzcę, czy co?... Jak wieś długa, mały duży wie, że się to Kryście przygodziło wedle sakramentu! Wedle tego świętego stanu małżeńskiego! Mały duży wie, że ino patrzyć, jak papier o tym ta chudziaku do kancelaryi przyjdzie, jako nieżyjący jest, a ty na zapowiedzie poniesiesz! A dyćbym ci łeb obdarła, żeby nie to! A dyćbym ci ślepie wyparzyła!
Chrypła aż prawie, wygrażając mu pięściami z największą passyą.
Słuchał chłop i pojaśniał na twarzy. Jakoś mu się ciepło koło serca zrobiło, jakoś miło. Grunt był żytni, pewny, dobry szczerk... Na dołkach i z psze-