Strona:Maria Konopnicka - Nowele (1897).djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

cichy. Przeleciała ogród, przeleciała łączkę, aż kiedy zalśniła przed nią wielka, wezbrana, z głuchym hukiem tocząca się woda, zmrużyła oczy, stuliła ramiona, i chwyciwszy się oburącz za głowę, bez krzyku skoczyła na głębie.

W tej chwili Antek we drzwi izby wchodził.