Strona:Maria Konopnicka - Nowele (1897).djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.

Nagle obejrzała się na trumnę, a trumna tuż. Jak nie krzyknie moja Bronka, jak się nie rzuci twarzą na ziemię, jak nie obejmie rękoma surowej, wyrzuconej z dołka Julkowego gliny...
Nie mogła dalej.