Drugoroczni mają wszyscy nagięte grzbiety i kark jakby wyłażący naprzód z kołnierza.
Różnice ruchów zacierają się pomiędzy nimi, najsilniejsi tylko zachowują właściwą sobie postawę jeszcze w trzecim roku. Po tym terminie wszyscy się upodabniają. Człowiek przestaje istnieć jako indywiduum, a zamienia się w cząstkę tej szarej, bezbarwnej, bezkształtnej masy, która się nazywa ludnością więzienną. Nogi więźnia stają się wtedy kabłąkowate i wątłe; ustawione przy sobie stopy rozwierają się pod kątem coraz prostszym; naprzód wygięte kolana drżą nieraz widocznie, chód bywa ciężki, wlokący się, ruchy niedołężne, powolne, a ręce wiszą po obu bokach ciała, jakby nadmiernie wydłużone i wyruszone ze stawów. Rzecz dziwna, przeobrażeniu temu podlegają głównie mężczyźni. Kobiety wszystkie prawie zachowują nienaruszoną odrębność swojej przez długie lata i dopiero najstarsze, po wielokrotnych powrotach dogasające tu aresztantki ulegają niwelującym wpływom więziennego życia.
Po ruchach i postawie idzie cera. Ta w pierwszym roku bywa blada, śniada, krwista nawet, podlega momentalnym zmianom zabarwienia i w ogóle ma silniejsze, cieplejsze tony. W drugim roku więdnie i żółknie bardzo szybko, skóra wątleje i nabiera pargaminowej suchości i martwoty; w trzecim — rzuca się na nią jakiś cień zielonkowaty, zwłaszcza około uszu, ust i oczu; niekiedy barwa żółta, oleista, cień ten przemaga, szczególniej na skroniach i czole, które się nieraz tak świeci, jakby napuszczone tłuszczem. W dalszych la-
Strona:Maria Konopnicka - Nowele (1897).djvu/302
Ta strona została uwierzytelniona.