Strona:Maria Konopnicka - Nowele (1897).djvu/328

Ta strona została uwierzytelniona.

do której z młodszych kobiet, dowiadujesz się jaką robotę wykonywa najwprawniej, oglądasz wyplatanie krzeseł, szycie, haft, dzierganie, przychylając się do robotnicy i nie odbierając jej roboty z ręki, przez co okazujesz szacunek dla jej czasu. Przy tej sposobności pytasz o imię, nigdy zaś o nazwisko, które i tak ci sama aresztantka powie, pytasz o wiek, o rodziców, o rodzeństwo; wyrażasz przytem skromnie domysł, że pewno tęsknią do niej, przez co podnosisz ją we własnych oczach, czyniąc komuś drogą, słowem zachowujesz się z aresztantką w taki właśnie sposób, jak gdybyś zgoła nie w więzieniu ją poznał, ale w domu lub w warsztacie.
Nie zwracasz nigdy uwagi na rzeczy wstydzące młodą dziewczynę, jak np. obcięcie włosów i brzydki czepiec więzienny. Przy zadzierzgiwaniu tych pierwszych, tak subtelnych a tak silnych węzłów wzajemnej ufności, pomijasz prawie zupełnie chwilę obecną, zajmując się przeważnie przeszłością aresztantki i jej nadziejami na przyszłość, które musisz zatlić tam gdzie ich niema, a podtrzymywać i kierować niemi tam, gdzie się chwieją i gasną.
Nie posługujesz się nigdy w tej pierwszej chwili takiemi pytaniami i odpowiedziami, któreby zarówno do niej, jak i do dziesięciu innych stosować się mogły; mówiąc z nią, o jej tylko los się troskasz, nią tylko jesteś zajęty, jej tylko oddany. Z szarej, bezbarwnej masy ogólnego przestępstwa i ogólnej kary, wydobywasz zainteresowaniem się swojem indywidual-