który równie poniewierany jak Onufry, miejsca przecież opuścić nie mógł, ponieważ oddany tam został przez opiekuna swego, a zarazem powinowatego kupca N. Jeden ze świadków opowiada, że nieraz widział jak chłopczyna z płaczem na piersi parobkowi się rzucał i jak Onufry pocieszał, głaskał i całował sierotę; jak go nawet na ręce brał, niby małe dziecko. Sypiali też razem na pawlaczu w kuchence, a kiedy parobkowi udało się kilka złotych zasług otrzymać, to buty chłopca do podzelówki dawał, choć sam w drewnianych trepach tylko chodził, to mu czapkę kupił, to nawet brudne koszule Julka sam nocami pierał, za uprasowanie ich płacąc stróżce po parę groszy. Sierota też całem sercem do parobka przyrósł, a kiedy widział, że Onufry nad dolą swoją płacze, przynosił mu to parę kawałów cukru, to kilka rodzynków, rzucał mu się na szyję i poty go całował, póki się Onufry nie rozjaśnił.
W niedzielę, dnia szóstego września, to jest w dniu, kiedy zabójstwo spełnionem zostało, Julek do opiekuna swego od rana, jak zwykle w święto poszedł, parobek zaś obiad zgotował i na stół podał. Pan jego był w wyjątkowo złym humorze, i pod pretekstem że zupa przesoloną została, wazkę cynową z gorącym krupnikiem w twarz parobkowi cisnął, poczem resztę obiadu zjadłszy, na sofkę w stołowym pokoju stojącą, dla poobiedniej drzemki się położył. Parobek się tymczasem wypłakał, obmył i ze stołu sprzątać bez żadnej złej myśli przyszedł, gdy jednak dręczyciela swego uśpionym zobaczył, złość i żałość w nim zaki-
Strona:Maria Konopnicka - Nowele (1897).djvu/351
Ta strona została uwierzytelniona.