śmiechy znowu? Nie byłeś jeszcze, jak widzę, w żadnej porządnej szkole, na żadnej porządnej lekcyi! Nie umiesz się przyzwoicie zachować? Pfe... wstyd mi za ciebie!
Kiedy Dziadzio lub ksiądz Proboszcz zrobi: Apsik!... to wypada grzecznie dygnąć i powiedzieć: Na zdrowie Dziadzi! Na zdrowie księdzu Proboszczowi!
T... T... Cóżby tu na T...?... Turek! Pies karbowego tak się nazywa. Jest biały, w żółte łaty, zły i szczeka na dziadów. Nasz Mruczuś go nie cierpi i parska na niego. Tego psa wystrzegajcie się bardzo, bo on mi już jedną lalkę na nic potargał. Wszystkie trociny z niej wytrząsł!
Ach, jak ta lalka wyglądała po tym wypadku, to strach! Wziął ją też Julek na stracha, kijkami rozparł i postawił w swoim ogródku, w maku, żeby się jej wróble bały. Ach, cóż to za smutna rzecz, kiedy młoda panienka zamieni się w stracha na wróble!
— Chińczyku! Czego się śmiejesz? Zdaje mi się, że zamiast na stole, będziesz musiał siedzieć pod stołem! A jak i to nie pomoże, to cię obrócę na wycieraczkę do piór! Właśnie mówił Julek, że mu jest potrzebna.
Na fajce Taty jest także Turek. Ale ten jest człowiek, a raczej figurka człowieka. Bo trzeba wam, moje panny, wiedzieć, że jest taki kraj, gdzie mieszkają same Turki. Nazywa się on Turcyą, i stamtąd są tureckie orzechy. Mimi, powtórz!... Bardzo dobrze! Bardzo dobrze!
T... T... Trzcina. Jest to giętki pręt, którym Maryanna trzepie krzesła, dywany, a także szlafrok Dziadzi i burkę Tatusia. Można nim też przetrzepać niektórych rozpustnych chińczyków, co się ze wszystkiego śmieją. Proszę to sobie zapamiętać! Jest jeszcze trzcina gruba, z gałką srebrną u góry, na której się opiera Dziadzio, kiedy idzie w pole. Nuci on sobie wtedy zazwyczaj piosneczki stare, bardzo stare, i pokręca wąsa. Dla młodych osób w waszym wieku, moje panny, podpieranie się trzciną jeszcze nie potrzebne. Trzcina rośnie także nad naszym stawem, tam gdzie Tatuś chodzi na polowanie na kaczki dzikie z wyżłem swoim, Bekasem.
Strona:Maria Konopnicka - Szczęśliwy światek.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.