Potem będą mazurki |
Gdzie tam padnie, to padnie, |
Wuj parasol sobie sprawił.
Ledwo w kątku go postawił,
Zaraz Julka, mały Janek,
Cap za niego, smyk na ganek,
Z ganku w ogród, i przez pola
Het, używać parasola!
Idą pełni animuszu:
Janek, zamiast w kapeluszu,
W barankowej ojca czapce,
Julka w czepku po prababce,
Do wiatraka pana Mola!
A wuj szuka parasola.
Już w ogrodzie żabka mała,
Z pod krzaczka ich przestrzegała:
— Deszcz, deszcz idzie! Deszcz, deszcz leci!
Więc do domu wracać, dzieci!
Mała żabka, ta na czasie
Jak ekonom stary zna się,
I jak krzyknie: deszcz! — to hola!
Trza tęgiego parasola!