Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/102

Ta strona została skorygowana.

snem mieniu tak, że nie było w nim łzy jednej sierocej«.
I rozległy się ojcowskie słowa Cara Duszana, i mądre, ważne słowa sędziwego Juga, i bystre, chytre mowy Miłosza wojewody, i głos słodki Milicy dziewicy, zaswatanej Łazarzowi, według ksiąg wróżebnych.
Bo szły już czasy poślednie, a »Roki Boże« pogrzmiewały już groźnie nad światem. I zachlustał, zaszumiał Dunaj-rzeka, od kopyt wojsk sułtana Muradowych, i od strzał tureckich zachlustał. A sułtan Murad drobne listy pisze. Na bój cara Łazarza wyzywa. Na bój, albo na haracz, na śmierć, lub na niewolę, wedle tego, co Łazarz obierze.
I obiera car Łazarz i obrał. Bój obrał, choć wie, że polęże. Cyd to jest bowięm Słowiaństwa prawy, a duch nieustraszony i ofiarujący się ofiarą całopalną w nim mieszka.
I rozległo się, rozesłało Kosowe pole. Rozesłało się równiną śmierci.
A przed Kosowem ostatnia biesiada w królewskim Kruszewcu. Car Łazarz wznosi ostatni raz czarę, i probuje przezdrowiem