wyższym stopniu rozkochane. I nie będą to pieśni namiętne, ale swawolne, a czyste. I nie będą to pieśni na tę, lub na ową nutę, ale na wszystkie głosy i westchnienia, na wszystkie echa i poszumy, na wszystkie rytmy i tętna majowej, słowiczej nocy.
I nie będą opiewały pieśni te uroków stepu; ale sam step zajarzy w nich sobą i wyjawi się w nich całym swym urokiem, całym czarem bezbrzeżnej swobody. To będą pieśni, z oczarowania duszy wprost idące i miecące czarem; pieśni, ukąpane w lubystkach na miesięcznym nowiu; pieśni, które »co zechcą to z nami zrobią«. To będą pieśni — czarnoksiężnice, pieśni — rusałczane.
Przy całej swojej lekkości i pustocie, pochwycą one głęboką, prastarą wiedzę ludową; a choć zabujają lotnie, wysoko, ciężkie będą miodem mądrości ludowej, ważnej, a słodkiej nawet w swych gorzkościach.
Uwielbią i na jaw wywiodą pierwiastek żeński w naturze, w guślarstwie, w miłości. Uwielbią w nim przewagę lekkiego, bachicznego, a przecież śmiertelnego piękna. Prze-
Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/118
Ta strona została skorygowana.