Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/155

Ta strona została skorygowana.

a teraz oto przybył, pokłonił się gromadzie, »powiódł okiem po ziemi, po niebie«, nastroił teorban do wtóru z Dnieprowym szumem, a gdy wyzwanie do pieśni rozgrzmiało okólnym okrzykiem: »Zbaraż! Zbaraż!« obrócił »twarz stuletnią, wyschłą, śniadą«, do pana Jana Horyszowskiego, który jest Koszowym w Siczy, i zawiódł na szumy, na stepowe poświsty, sławną Zbaraską »Sprawę i Rozprawę.«
Już sama ta przygrywka, samo to wejście w rzecz, stwarza niezwykle żywą atmosferę; ujęcie zaś przedmiotu z tej właśnie strony daje mu od razu wybitne znamiona ludowego Rapsodu, który nie będzie się rozciekał drobnemi, obojętnemi strużkami, ale z miejsca zaraz weźmie głęboki, bystry prąd patetyczności.
— »Podobno twój poemat jest ten, gdzie wyprowadzasz kozaka, opowiadającego wojnę zbaraską?« — pisze Mickiewicz do Zaleskiego z Lozanny.
— »Myśl bardzo szczęśliwa, bo da ci ramy, ograniczy twoje obrazy i zatamuje wy-