Całość zaś tej wybornej konstrukcyi nie wynika z widnego oczom trudu i zamiaru. Ona się rodzi razem z pomysłem dzieła i ma w sobie coś żywiołowego, coś, co byle tylko raz uczuć, już samo się staje.
Nic też piękniejszego, jak pewne, przyrodzone Dumie zwroty wprost ludowe, owszem wprost lirnicze, i których nie można sobie wyobrazić po za takim, śpiewanym na mogile stepowej Rapsodem, jak naprzykład ten do słuchaczy:
»Panie Janie Horyszowski,
Bóg zapłać za wino!
Bóg wam zapłać za oklaski,
Serdeczna drużyno!«
który nam tak żywo stawia przed oczy całą scenę pieśni i gościny.
Albo ten, zwrócony do poległych w Zbaraskiej Potrzebie:
»Gdzie Wy, druhy, towarzysze, gdzie was tylu, tylu?
Gdzie Ty, Samo Iwanowski, Sobański Wasylu?
Wdowi synu, jedynaku, Jaczewski czarniawy,
Trzej rodzeni Pilawicze od cichej Rasawy?«