Ten rząd, w którym stoi Bohdan Zaleski, nie jest »drugi«. Jest inny. Jest tak bardzo inny, że nie poprzedza go żaden pierwszy, i że nie następuje po nim żaden trzeci. Jest, bez względu na Malczewskiego i Goszczyńskiego — jedyny.
Do rzędu tego ani Bohdan szedł, ani poza niego gdzieś dążył; o żadnem więc pozostaniu, w znaczeniu niedojścia do dalszej jakiejś zamierzonej mety, mowy być nie może. Od razu, pierwszym wzlotem twórczości, stanął Bohdan w tym innym i jedynym rzędzie i stał w nim po ostatni dech żywota:
»Twórca w swoim sposobie,
Guślarz — gęślarz — na wieki.«
I to jest jego macierzysta scheda, jego »wolna Hetmańszczyzna«, po której on »chodzi, jak po własnej chacie«, i »z teorbanem atamańską piastuje tam władzę«.
Niewdzięczną też rzecz podejmuje autor wspomnianej książki, mozolnie dochodząc różnych pochyleń psychicznych Bohdana, to w tę, to w ową stronę; rozgraniczając pilnie