Więc mawiał do niego Malczewski:
»Ej, ty tu tabun przypędził, kozacze, i tęsknisz nazad w step!«. A już i jemu samemu »zwiędła była twarz piękna, i już go dogryzały smutki«.
Ale, im dalej, tem gorzej.
»Czużyna« trawi Bohdana wielką »suchością duszy«, którą z suchością stepu porównywa.
Trawi go »emigrancka choroba«: »tęsknota za ojczyzną ziemską, a choćby niebieską«. Modlitwy jego, to także tęsknota, tylko że na klęczkach i z oczyma wzniesionemi w niebo.
Obce ziemie? Zapewne, cuda! »Ale doma serdeczniejszy żywot i zieleńsze drzewa«.
...Śnię, Ukraino, wiecznie śnię o tobie!
»Nie nasyci serca okolica cudza, choć się śpiewak na chwilę ucieszy, że cudna«.
Endoume? »Morze i skały. Kraj nagi i pusty. Co było wczoraj, jest dziś i będzie jutro. »U nas inaczej! Inaczej...«. To: »u nas inaczej«, to nie poetycka przyśpiewka; to żywe, buchające źródlisko tęsknoty.