że pierwszy i jedyny raz wznosi głos klątwy, on — śpiewak pogody i ciszy — i do tych Rozerwańców i Apostatów przeszłości, do tych wszystkich, którzy ciągną Ukrainę w śmiertelną toń rozterki, rozdwojenia, woła:
— Biada wam, wielkiej naszej sprawy przeniewierce!
Głos wieszczów, to głos piersi potężnych, co leci,
Błyskawicuje ludom i grzmi skroś stuleci
— W taki głos — ciskam klątwę wam! Niech pęka serce! —
Ale Bohdan nie mógł sprawy tej zakończyć klątwą, która jest wyrazem rozpaczy. On musiał ją zakończyć nadzieją. Owszem, wróżbą prawie, prawie że jasnowidzeniem tego, w co wierzy, iż przyjść musi, i przyjdzie. I mówi:
Nie będzie ciszy memu snowi
I dobra nie będzie na tej ziemi,
Aż znów Polanie się Dnieprowi
Z Polany zbratają Wiślanemi...
A co jest godnem uwagi, to, że wyrazy te nie tylko obejmują jakiś polityczny pogląd,