I tęskni »do gniazda swego«, »jeży i strzępi pióra złote«, »ptak daleki«, i »w oman żórawi« się zrywa, on »tułacz, hej żóraw na świecie«. Aż zwija w »fontaineblowskich lasach« »gniazdo pelikanie« i pozostaje na czużynie »ptak obcy, daleki«.
A »wrzawa pieśni wiosennej cichnie na okół«, a »pożegnani druhowie skrzydlaci odlatują po jednemu gdzieś na wieczną wiosnę«.
A duch jego, »górny latawiec, zatrzaśnięty w klatce, w ciele« szamocąc się, wniebogłosy śpiewa »pieśń łabędzią«.
»Czas w cieplice, czas«!
Zaczem przychodzi chwila wyzwolenia, i ulatuje »na wieczne wyraje« »ptak skrzydlaty«.
Ale to, co tu przywodzę, nie wyczerpuje nawet w drobnej cząstce materyału, jaki zebrać można ze słów samego poety.
Prawda, latami całemi składało się w pełny obraz to, co tutaj oglądamy w skrócie.
Ale właśnie fakt, że się składało latami, że całe życie, we wszystkich momentach swoich, mogło dodawać rys po rysie do oobrazu tego, dowodzi, że rysy owe tkwiły