daleko, że najbliższe pola życia zgoła związku dwu tych pojęć nie obejmowały. Że okazało się wprost niepodobieństwem tłómaczyć je na język współczesnych wrażeń i osobistych doświadczeń, które, zebrane w burzliwej dobie walki i klęski, stawały się związku tego zaprzeczeniem jaskrawem, bolesnem. Gdy wszakże, mimo to, struna owa drżała na sercu poety i chciała dźwięk swój wydać, gdy marzenia przeciwstawne otaczającej go rzeczywistości poczęły go nawiedzać i duszę mu pożądaniem stroić, cofnął się poeta ku prastarym źródłom historycznego bytu Słowiańszczyzny, kiedy ta pełną jeszcze była ducha słowiaństwa, cofnął się na Jug, o którym mówi, że jest w Słowiańszczyźnie, jako dziecię.
Ale i tu zaszedłszy, musiał od zmąconego cieku poślednich czasów iść wstecz, ku pierworodnym krynicom świeżości i siły, het, precz, aż do zatajonych świętych uroczysk, z których pieśń wyszła była niegdyś na lirach dziadów srebrnych, homerycznych Rapsodów Słowiaństwa. A teraz oto podawała, przez Wuka Karadzicza wywołane echa, na oczaro-
Strona:Maria Konopnicka - Szkice.djvu/98
Ta strona została skorygowana.