Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Raz gdy wracałam wybrzeżem
patrząc uważnie dokoła
bo nic już nie było na świecie
prócz tego co można widzieć —
meduza leżała na piasku
i czuła jak fala idzie
jak jej dosięgnąć nie może
i jak ją ku sobie woła.
Podniosłam z piasku tę bryłkę
smutną, fjołkową, kaleką,
(oby tak ze mną uczynił
Ten, który wszystko może)
i położyłam na fali —
i utonęła daleko
jak dzwon radości milczący
puszczony na pełne morze...