Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Niebieskie migdały.djvu/91

Ta strona została uwierzytelniona.

zajechali ponad wodę,
weszli w nią jak krowy w szkodę,
i topili się bez żalu
mały koral na koralu...
i ginęli bez ratunku
w nieprzerwanym pocałunku.
— Patrząc już od dłuższej chwili,
aniołowie zazdrościli
i martwili się i bali,
że Kowale zginą w fali. —
Zszedł więc Cherub w wielkiej chwale,
porwał w niebo dwa Kowale.