Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Surowy jedwab.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.
KAMIENICE
I

Kominy: wieże krótkie, dymiące, bez wiary — — —
Rynny: przewlekłe blachy w których czas się pluszcze
i balkon: smętne gniazdo dla chorych i starych,
wyścielone wilgocią, przystrojone bluszczem.

W podwórku, nędznym cyrku katarynek, śpiewów,
chorych papug, ciągnących szczęśliwe numera,
śpiewak z bożej niełaski, schyla się bez gniewu,
i grosz odczepny w bruku jak pieczarki zbiera.

Na gankach krzywi żydzi z worami się wloką,
jęczą: handel! i kaszlą w zzieleniałej sieni.
— Noc latarnię księżyca podnosi wysoko
i świeci w martwe oczy nieboskich kamienic.