Ta strona została uwierzytelniona.
47
Elektryczność zgasła nagle w całym domu. Musiano zapalić świecę, i ma się rozumieć, w jednej chwili uderzyła się o płomień mucha.
Warczy teraz opalonemi skrzydłami, zatacza się po zielonem suknie stołu.
Patrzę na to z głębokim smutkiem. Wyrzucam sobie pozwolenie na tę nieszczęsną świecę.
Mucha, najwidoczniej przeżywając piekło strachu i niewygody, przewraca się wciąż na plecy, traci równowagę, brzęczy, szaleje.
Przenoszę się współczuciem w nią. Weltschmerz mnie przeszywa, marszczę czoło i wymyślam przyrodzie.
Ona milczy jak zwykle. Mina indyjska, oczy spuszczone,