Ta strona została uwierzytelniona.
78
Przechadzając się po miłej helskiej zatoce, kilometrami w głąb płytkiego morza, które sięga mi po kolana w najgłębszych miejscach, bezpiecznie jak we śnie, wpatruję się w wodne sprawy i obyczaje.
Na dnie, pod seledynową wodą, komórkowa siatka, dziana w nieskończoność; układ piasku głaskanego falą.
Strzelistemi rzutami mkną w prawo i w lewo szare płotki o ciemnym cieniu. Jest i wiele meduz, które zdradza przedewszystkiem okrągła umbra koloru sepji, leniwie sunąca na piasku, podczas gdy mgliste zarysy mdławej upiorzycy wód słonych falują na powierzchni.
Jedna z nich zwraca moją uwagę żywością ruchów.
Przewraca się raz po raz, wyraźnie igra, rozweselona.