Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/162

Ta strona została uwierzytelniona.
79

Przemógłszy odrazę, która przypomina niechęć do pajęczyny i duchów — zanurzam rękę i zatrzymuję blade stworzenie. Czuję dreszcz jak na seansie spirytystycznym. Ektoplazma meduzy przesuwa się wzdłuż mojej dłoni, rozwiewna, okropna.
Fantom! Jednak brakuje mu twarzy ludzkiej, choćby najgłupszej, aby nas niedowiarków o swojej transcendentalności mógł przekonać...

Wodnice, najady, powinny być stworzone z tej samej mglistej materji i mieć taki sam jak ta kreacja przejrzysty organizm, gdzie karminową plamą ujawniałoby się ich serce chłodne...