Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/164

Ta strona została uwierzytelniona.

Jednak ów nieposłuszny, ów okrutny, ciekawością wiedziony, zdarł z tych zakazanych konarów jęczące, strwożone płody, broniące się jak mogły.
Następnie, nędzny wygnaniec, nie żałujący swej winy, przeciwnie, szalejąc w radości nieposłuszeństwa, dorwał się pokolei do wszelkiej oddychającej istoty.
Pomimo drzew owocowych dla niego łaskawie stworzonych, zbóż, traw, orzechów, korzeni o niezliczonych smakach, on z ciekawością, godną żuka-gnojaka — zakosztował nawet i wnętrzności zwierzęcych; spod skorupy żółwia wyskrobał skąpy zapas mięsa; dorwał się do języka słowiczego i do wolego ogona, do łap niedźwiedzich, śliskich żab i ślimaków.
Hiena wybuchłaby zawistnym chichotem, patrząc na przysmaki nasze: ozdobne marmurki salcesonów w oknach wędliniarni.
Chorujemy, owiani czarną mgłą śmierci, brzydcy, stra-