Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Szkicownik poetycki.djvu/170

Ta strona została uwierzytelniona.
83

Wieje północny wiatr, ten sam, który w magicznej encyklopedji nosi ostrą i tajemniczą nazwę: Sarfar i uważany jest za tchnienie śmierci.
Powiew ten płynie życiu wpoprzek, naturze pod włos. Krzyczą w nim sylfy rozwścieczone — rosnący dym rudawych chmur mówi o wzniecanych przezeń często pożarach. Niewidzialne ręce zbroją się w zerwane gałęzie i konary i walą nimi na prawo i lewo.
Skromnej kobiecinie, idącej przez most, wicher wywrócił wiotki i stary parasol, kroczy więc teraz nieszczęsna z tym żałobnym tulipanem, oburącz wyrywając go rozbujanej przestrzeni. Ludzie oglądają się za nią z politowaniem, z uśmiechem. Nie dość na tem, wiatr zdejmuje jej kapelusz. Przedstawia go publiczności, podrzucając go po ulicy. Jakiś