Strona:Maria Pawlikowska-Jasnorzewska - Wachlarz.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.
DWA SŁOŃCA

Kogut padł dzisiaj martwy piejąc „kukuryku“,
jęk się rozległ na dachach, w oknach i na wieżach!
Ziemia stanęła w kolcach krzyku
skulona cała nakształt potwornego jeża.

Dwa wielkie, złote słońca zaświtały społem,
żółcią strachu przestwór zalały,
goniły się po niebie w wyścigu wesołym,
gdy na ziemi ponure procesje śpiewały.

Matki zalane łzami od blasku złotemi,
zawyły z wichrem, morzem i lasem do wtóru,
a słońca z grzywami do ziemi
błyskały dalej w modrym odmęcie lazurów.

Bydło, grożąc rogami niewiadomo komu,
uciekło na wszystkie strony —
a umarli z pod ziemi wyszli pokryjomu
węsząc jak ślepe krety wśród trawy zielonej...