Strona:Maria Reutt - W cygańskim obozie.pdf/74

Ta strona została uwierzytelniona.

Robiła to tak zręcznie i ładnie, tak się przytem uśmiechała, że groźny dyrektor udobruchał się i zgodził się na to, by dziewczynka była kwestarką.
W tejże chwili Żolka wyskoczyła z kąta, w którym siedziała cichutko, śledząc wszystko ciekawemi oczkami. Skoczyła do Zośki i gwałtownie domagać się zaczęła, by jej dała swój fartuszek. Próba była już skończona, Zośka więc nie rozumiejąc o co chodzi, data małpce fartuszek, a ta naśladując dziewczynkę podbiegła do każdego z obecnych i robiąc najpocieszniejsze minki prosiła o rzucenie grosza do fartuszka.
— Doskonale — zawołał Sam. — Małpka okazuje więcej rozumu, niż jasny graf, co ledwo brząkać umie na strunach. Żolka będzie zbierać pieniądze. Za to dostanie pomarańczę, a pan graf, za grymasy nie będzie dziś jadł obiadu.
Tak Żolka wybawiła Jerzego od kary, którą z pewnością wymierzyłby mu był zły Sam. Ubrano małpkę w żółtą spódniczkę, zielony kaftanik ze złotemi guzami, a na głowę dano jej czapeczkę pstrą w ponsowe, żółte, szafirowe i zielone paski z małemi dzwoneczkami. Zośka oddała jej swój fartuszek, który odpowiednio przybrała dzwoneczkami i tak ustrojona małpka stała się odrazu ulubienicą zebranej publiczności. Fartuszek jej napełnił się nietylko grosikami, ale i słodyczami różnego gatunku. Wszystko wdzięcznie przyjmowała, grosiki skrzętnie trzymała, ale cukierki i owoce ginęły w jej czarnym pyszczku. Dowiodła też, że złośliwych żartów nie lubi, bo gdy jakiś chłopak puścił jej zamiast grosika o któ-