Strona:Maria Reutt - W cygańskim obozie.pdf/83

Ta strona została uwierzytelniona.

Zośka zato na koniu, odzyskała siły i humor i zaraz z miejsca opowiedziała, jak to oni z Niemcem jechali balonem i dlaczego znaleźli się w lesie.
Jerzyk spał parę godzin. Gdy się obudził dostał jeść i dowiedział się, że jest w obozie polskich legjonistów, balon ich bowiem przeleciał przez granicę i opadł na Bukowinie.
Ucieszył się tem chłopak, opowiedział swoim nowym opiekunom swoje przygody, nie mógł tylko w żaden sposób przypomnieć swego nazwiska, prosił zato usilnie, by go do ojca odesłano do Warszawy.
— Będzie to trudno tak zaraz, mój chłopcze, spełnić to żądanie — mówili legjoniści — to to najgorsze, że nie wiemy, jak się twój tatuś nazywa, ale jakoś to się zrobi, bądź spokojny, już cię Cygani nie zobaczą. Odwieziemy was do ochrony dla dzieci legjonistów; tam wam będzie najlepiej i tam z pewnością wyszukają waszego tatusia. Dzieci godziły się na wszystko, tacy dla nich wszyscy dobrzy byli, że cokolwiek bądź postanowią, uważali za najlepsze. Podróż koleją zachwyciła ich nadzwyczajnie, a widok Krakowa wywołał wielką radość.


VI. Zakończenie.

— Siostro Anno, przywieziono nam dwoje dzieci, czekają w kancelarji — mówiła jedna z opiekunek ochrony wchodząc do ogródka, w którym bawiły się sieroty po legjonistach.
Siostra Anna siedziała wśród dzieci i opowiadała im coś bardzo ciekawego, bo cicho było