czuprynę, potem nałożył nową fajkę i jął śpiewać pod nosem
Nie mówiąc matce powodu,
Tari, tari, tari,
Poszła Filis do ogrodu,
Tari, tari, tari,
Jakby dla kontrastu, w ulicy rozległo się gwizdanie zrazu, potem kuplety z operetki po niemiecku:
Beim Weine, beim Weine, da sizt man
gern zu drei
Beim Liebchen, beim Liebchen, da sitzt
man drei allein!
Podkowa zadzwoniła o kamień, i za bramą ukazał się Witold konno, ubrany, jakby jechał na łowy do Windsoru[2].
— Hej! jest tam kto? — krzyknął, w bok się biorąc.
Ragis jeszcze szczelniej zmrużył oczki i udawał śpiącego, psiarnia nawet nie raczyła się odezwać, tylko wiewiórka i króliki pierzchnęły w głąb ogródka, przerażone niebywałym krzykiem.
— Verflucht, verdammt![3] — zamruczał paniczyk. — Powymierali ci szpitalnicy, czy co? Ani swędu! Hej, Marek! otwórz wrota, bo ci je połamię!
Psy, jakby zrozumiały pogróżkę, porwały się z wrzaskiem; wówczas i Ragis odemknął jedno oko i, splunąwszy flegmatycznie[4], odezwał się do hałaśliwej zgrai:
— A sa, a sa! Do nogi! Cicho! Subordynacya, hołoto!
— A zasię! Do stu piorunów! Łby wam porozwalam, bestye! Czy to wy jesteście Rymko Ragis?
— A ja! — zamamrotał stary, nie ruszając się z miejsca.
— Czy Marka zastałem?
— A nie! — była tymże tonem odpowiedź.
Ładna twarz chłopca poczęła drgać nerwowo. Zbrzydł do niepoznania.
- ↑ Beim Weine, beim Weine i t. d.:
Przy winie, przy winie siedzi się chętnie
we troje,
Przy miłej, przy miłej siedzi się
we troje! - ↑ Windsor — pałac królewski z pięknym parkiem w pobliżu Londynu, stolicy Anglii.
- ↑ Verflucht, verdammt! — przeklęci, potępieni (przekleństwo niemieckie).
- ↑ Flegmatycznie — spokojnie.