mu kolana, tuliła się do nóg, igrała swobodnie, a obok pochylone dwie młode kobiety przyglądały się temu, śmiejąc się wesoło!
Irence stanęły w myśli stare podania o pustelnikach dawnych wieków; zdawało się, że śni obrazek z owych legend świętych; zapomniała, gdzie się znajduje. Stary grał na flecie, ptaszek w klatce powtarzał toż samo, a na podwórzu plątały się w barwnym nieładzie śnieżne gołębie, srokate króliki, lis, żóraw i psów kilka. Bez sporu i niecheci znosili się nawzajem.
— Widziałeś kiedy co podobnego, Clarke? — szepnęła wreszcie panna Orwid.
Amarykanin stał nieruchomy, z wytrzeszczonemi oczyma, ale nie na zwierzęta patrzał, lecz na ludzi.
— Beautifull![1] — wybąknał równie cicho.
Mogli długo stać niepostrzezeni, bo rewia[2] podkomendnych Ragisa zajmowała zupełnie obie panienki, a panny Anety od pszczół i gromby nie odwołał, ale poczuły obcych psy Rymki i, pomimo koncertu fletowego, zaczęły się niespokojnie oglądać. Stary mimowoli zwrócił oczy ku bramie, instrument osunął mu się z rąk; czar prysnął.
Pierwsze zebrały się gołębie i, jak biały obłoczek, wzleciały nad zagrodę; króliki, ogryzające z apetytem cynoglossnm z rąk Hanki, wpadły do sieni; wiewiórka zeskoczyła z ramienia Ragisa i pobiegła szukać orzecha pod płotem; psy rzuciły się obejrzeć przybyszów, a za nimi majestatycznie udał się żóraw, stąpając z powagą szwajcara na dworskich przyjęciach.
Irenka podeszła bliżej, rzuciła wokoło okiem, jakby szukając kogoś, i powtórzyła swe stereotypowe[3] pytanie:
— Czy tu mieszka pan Marek Czertwan?
»Ciekawam, co będzie dalej, jeżeli go niema? — pomyślała — mój zapas polszczyzny wyczerpie się po kilku minutach!«
— A słowo stało się ciałem! — zamruczał Ragis zupełnie oszołomiony — to pewnie Orwidówna, a Marka niema!
Hanka zebrała się na odwagę publicznego występu, naturalnie, na mocy mrugnięcia Julki.
— Tutaj, pani! — odparła, wstając i podchodząc kilka kroków.
Coby dała za to, żeby on tu był i uwolnił ją od tej rozmowy i badawczego wzroku obcych ludzi.
— Czy jest w domu? — wydobyła resztki swego talentu i pamięci Irenka.