Strona:Maria Rodziewiczówna-Dewajtis (1911).djvu/156

Ta strona została przepisana.

Na tę przemowę, którą ledwie w części zrozumiała, obraziła się prawie.
Potrząsnęła żywo głową i, po chwili szukania wyrazów, odparła:
— Pan Czertwan poszedł po policyę, a ja tego pilnuję. Ratujcie Żyda.
Stary się rozpromienił, troska znikła z pomarszczonej twarzy, z uznaniem i dumą spojrzał w jej oczy.
— Szlachetność w panience mieszka. I rozum! Ho, ho, ho! Rada mądra. Ma się rozumieć. Trzeba go ratować.
Po chwili starań Żyd się ocucił, siadł na ziemi, błędnym wzrokiem wodząc dokoła.
— A co to, pan kupiec konwulsyi dostał? — zagadnął naiwnie Ragis.
— Aj, gwałt! co to było? Gdzie ten rozbójnik? Zabili mnie! Gwałt! Ja na sąd podam! U mnie głowa pęknięta, u mnie serce odskoczyło! Ja zabity! Ja trup! Ajej! Ajej!
— To kupiec chyba za gniazdami łaził, a z dębu spadł i pokaleczył się?
— Co to gniazdo? Co to spadł? Ja las kupił! Mnie zabili! ja podam na sąd!
— To kogóż, bo jak my tu przyszli, to nie zastali żywej duszy?
— Co to duszy? Co to przyszli? Ja tego starego dębu próbował. Mnie ktoś złapał i zabił! U mnie głowa opada, u mnie w piersi boli! Ja zabity!
— Kupiec musić był pijany, jak do lasu szedł, i pijany, jak ten ktoś złapał. Nie trzeba było starego dębu ruszać, w jego pniu licho siedzi, dlatego nikt go nie tyka, bo byle szpara w korze, złe wychodzi i dusi. Kupiec póty stukał, aż wylazło.
Żyd rozejrzał się okrąglomi oczyma. Zmierzył kalekę i młodą osobę.
To nie mogli być jego napastnicy.
Przypomniał sobie robotników, pośpiech, nakazany przez sprzedającego, i stękając, stanął na nogi.
— Och! — jęczał — całe zdrowie mnie wyjęli! Och! och!...
Zgarbiony, kulejąc, powlókł się w las; za nim Ragis pogroził ręka.
— Idź, idź! — zamruczał Ragis — Bogu dziękuj, że jeszcze dyszesz.
Zostało tedy na polanie tych dwoje wiernych prześladowanemu. Irenka radaby pogawędziła ze starym, ale nie miała z sobą rozmówek. Pozostało jej tylko słuchać i odpowiadać na migi. Ragis nie hołdował zwyczajom Marka. Usta mu się nigdy nie zamykały. Umiał gadać z jeżem i żórawiem,