— W domu! Panie Czertwan, proszę pana serdecznie o pomoc; ja wiem, że gdy, pan zechce, to zrobi!
— Trzeba mi Hanki wiary i zaufania. Niech wybiera między nimi a mną.
— Ona już dawno wybrała, mówiła mi! A ja sądzę, że nie ona jedna myślała przez to lato.
— Pomówię z Hanką! — rzekł.
— Dziękuję panu i żegnam! Zobaczywszy pana, myślałam, że pan się zdrzemnął, tak stałeś nieporuszony! — rzekła, uśmiechając się.
— Patrzyłem na Niemca! — wytłómaczył.
— A co? ładnie wygląda z tą książką!
— Ciekawym, co czyta.
— A to ja pana objaśnię, bo i mnie to zajęło, i zaczęłam z nim rozmowę. Heinego[1] wertuje!
Oboje ruszyli ramionami, i Marek się zasępił.
— No, nie zatrzymuję pana. Szczęśliwej drogi. Może nas pan odwiedzi?
— Dziękuję pani, przyjadę za parę godzin!
Rozstali się. On konia popędził i prędko minął rządcę i jego parasol.
Co krok spotykał zmiany. Pola poćwiartowane płodozmianem w szachownicę, w wysadzie wycięto dużo starych drzew dla szerszego widoku, zburzono starą bramę emerytkę[2]. Miejsce jej zajęła nowa, zgrabna, biało malowana, ozdobiona wielkim herbem na blasze; obrazek Bogarodzicy usunięto i ową sentencyę starodawną, którą sylabizował jako pierwszą próbę sztuki czytania, a którą mu potem pleban wytłómaczył:
»Sub Tuum praesidium confugimtis, Sancta Dei Genetrix«[3].
I starej stajni nie było, i mieszkanie Ragisa leżało w ruinie. Na tem miejscu tłum robotników Łotwy stawiał nowa murowaną budowlę.
Pierwszą osobą, którą Marek ujrzał, była staruszka sucha i trochę przygarbiona, szukająca czegoś pilnie na trawniku przed domem.
Podniosła się żywo i szła ku niemu, z daleka kiwając głową.
Przywiązał klacz i z odkrytą głową zbliżył się do niej:
- ↑ Heine Henryk — poeta niemiecki, urodzony w roku 1799, zmarł w roku 1856.
- ↑ Emeryt — urzędnik, który, wyszedłszy ze służby po pewnej ilości lat, pobiera do śmierci pensyę (zwaną emeryturą); emerytka — tu w znaczeniu: stara, wysłużona.
- ↑ Sub Tuum praesidium confugimus Sancta Dei Genetrix — pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko (łac.).